niedziela, 1 grudnia 2013

"-Patrz na niego jak na swojego przyszłego ojczyma."

Najgorsze uczucie towarzyszące w tej chwili nastolatce? Zagubienie. W jednej chwili uświadamia sobie, że się pogubiła we własnych uczuciach. To co przed chwilą usłyszała od Gabończyka nie było prawdą, aczkolwiek bardzo na nią wpłynęło.
- Nie zakochałam się. - Odparła odwracając się tak by stać teraz twarzą do niego. - Chodzi o miłość ale nie kocham i w tym jest problem. Jedyną osobą, którą darzę tym uczuciem jest tata, który być może jest teraz we Włoszech albo jeszcze gdzieś indziej, matki tak naprawdę nie mam, a gdy widzę jak ta kobieta traktuje Reusa to jest mi szkoda, że go nie szanuje, bo niektórzy w ogóle nie mają szans na miłość. Chyba zaczyna mi brakować tego kogoś. - Kończąc wypuściła głośno powietrze i ponownie usiadła na łóżku piłkarza.
- Kto nie ma szans na miłość? Dziewczyno czy ty widzisz, że cała męska populacja ślini się na twój widok ? - Tym zdaniem rozśmieszył swoją koleżankę i gdy już się odrobinę rozluźniła, kontynuował. - Serio, czy nie jest tak, że do tej pory nie dawałaś chłopakom do siebie dotrzeć, a teraz pewien facet przypadkowo obudził w tobie potrzebę kochania? I czy nie jest on tym, którego znamy oboje?
- Czy to zawsze jest takie trudne?
- Możliwe. - Pierre uśmiechnął się rozbrajająco, lecz za chwilę starał się spoważnieć. - Więc?
- Co więc? Mam ci powiedzieć, ze urzekł mnie swoją opiekuńczością i odpowiedzialnością? Tak, ale on jest z Amandą, a ja nawet nie wiem czym tak naprawdę jest miłość.
- Wszystkie nastolatki są takie trudne?
- Słucham? - Olivia szeroko otwarła oczy ze zdumienia. - Powinnam się teraz obrazić. W ogóle nie mówmy o tym. - Wstała i stojąc już przy drzwiach pożegnała piłkarza słowami - Masz być cicho, nikt nie ma prawa wiedzieć, że blondyn zaprząta moje myśli. - Otworzyła drzwi i ujrzała przed nimi Reusa z uniesioną dłonią, ponieważ widocznie zamierzało odwiedzić swojego kolegę z drużyny.
- Blondyn? Jest chociaż w połowie przystojny jak ja? - Nastolatka słysząc słowa piłkarza nie kontrolowała swoich czynów, roześmiała się jak kompletna idiotka i szybko go wyminęła wracając do pokoju, który dzieliła z Amandą.
Położyła się na łóżku i dopiero po chwili spostrzegła, że na usytuowanej w rogu pokoju kanapie siedzi jej matka. Miała kamienną twarz, jednak w jej oczach było widać ogromną złość.
- Nie zamierzam przepraszać cię za każdym razem gdy Marco mnie o to poprosi. - Wyszeptała, a Olivia podniosła się i siadając na skraju łóżka, nie wierzyła w to co widzi. Po policzkach zwiniętej na kanapie kobiety spływały łzy. Siedemnastolatka poczuła ukłucie w sercu, czy to możliwe, że w jakiś sposób niszczyła ich związek?
- Nie musisz. Ale wiedz, że źle zrozumiałaś tamtą sytuację.
- To ty się mylisz. Znam Marco, zbyt długo o niego walczyłam, więc trzymaj się od niego z daleka.
- Nie zamierzam niszczyć waszego związku.
- Robisz to, będąc tutaj. - Amanda wstała i spoglądając jej prosto w oczy pełna rozgoryczenia powiedziała
- Daj mu do zrozumienia, że się dogadałyśmy. A ty patrz na niego jak na swojego przyszłego ojczyma. - Odparła i zostawiła zdezorientowaną nastolatkę samą.
Olivia schowała twarz w poduszkę i po chwili opuszczając ją na jej twarzy dało się widzieć uśmiech. Ona go naprawdę kocha. Dziewczyna była pod wrażeniem postawy matki, rozumiała jej chłodny stosunek co do siebie. Bała się, że może stracić piłkarza. Tylko, że Olivii na nim nie zależało. Prawda? Lubiła Marco, sprawiał, że myślała o nim często, zbyt często. Mimo to nie zamierzała go odbierać Amandzie, wątpliwe było również, by on w ogólne na nią spojrzał w ten sposób. Nastolatka zdecydowanie, pogubiła się. Chciała znów iść do Gabończyka, ale nie zrobi tego, ponieważ blondyn u niego jest. Postanowiła więc napisać do taty, nie kontaktowała się z nim od dawna i bardzo jej go brakowało.
"Tato, żebyś tylko wiedział ile ostatnio się wydarzyło. Jestem teraz w Berlinie, wujek wkręcił mnie do drużyny jako wyjazdowego fotografa, przynajmniej na ten mecz. Najgorsze jest to, że dzielę pokój z Amandą, ja bym to przeżyła, ale jej widocznie bardzo to przeszkadza. No i jest jeszcze jej facet. Nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo mi cię teraz brakuje. Zmieniam się...chyba dorastam i wszystko mnie przeraża. Chciałabym porozmawiać, ale wiem, jesteś za granicą... Tęsknię za tobą. "
Westchnęła i kładąc telefon obok siebie przytuliła się do poduszki myśląc o przyszłości. Marzy o powrocie do Włoch, zawsze była pewna, że to tam spędzi całe swoje życie, a tymczasem jest w Niemczech i walczy z samą sobą by przetrwać kolejny dzień. Była już bliska uśnięcia gdy zauważyła, że dostała wiadomość.
" Więc porozmawiajmy, czekam na Skaypie :) "
Dziewczyna była bliska szaleństwa. Może porozmawiać z tatą, to najlepsza wiadomość od dnia przyjazdu do Niemiec. Był tylko jeden problem, który musiała jakoś rozwiązać. Szybko zabrała telefon i wybiegając z pokoju skierowała się do Pierrea.
- Przepraszam. - Rzuciła zmieszana widząc, że w jego pokoju nadal przebywa Reus. - Auba, masz może pożyczyć laptopa?
- Niestety, również nie wpadłem na to by go zabrać. Coś się stało ?
- Nie, tylko miałam nadzieję, że pogadam z tatą, ale w takim razie.. cóż - Wycofała się do drzwi lecz za plecami usłyszała głos blondyna.
- Ja ci pożyczę.
- Nie chcę robić problemu. - Odparła spoglądając na piłkarza.
- Daj spokój, chodź. - Pociągnął ją za sobą do swojego pokoju.
- Wybacz ten nieporządek. - Zwrócił się gdy byli już na miejscu.
- Widziałam większy. - Odpowiedziała podśmiewając się, w rzeczywistości nigdy nie widziała takiego bałaganu.
- Proszę. - Podał jej urządzenie.
- Dziękuje naprawdę, oddam niedługo.
- Nie ma sprawy. Olivia, zaczekaj.
- Tak?
- Pogodziłyście się z Amandą?
- Tak. Jest w porządku. - Skłamała przypominając sobie słowa matki i z wymuszonym uśmiechem opuściła pokój piłkarza. Gdy tylko wróciła do siebie szybko zalogowała się na Skaypa i zadzwoniła do dostępnego "Olliego30", który w rzeczywistości był jej tatą.
- Rany tato jak ja cię dawno nie widziałam. - Krzyknęła szczęśliwa do ekranu, na którym widziała swego ojca.
- Ja ciebie również. - Zaśmiał się. - Dobrze wyglądasz księżniczko. No mów jak tam?
- To co pisałam. Wujek i ciocia są wspaniali, drużyna też, w szkole wiadomo, nudno. - Uśmiechnęła się. - Jednak jest jeszcze Amanda i jej facet, jeden z podopiecznych Kloppa, ona jest o niego chorobliwie zazdrosna i nawet oskarża mnie o to, że chce go jej odebrać.
- Znasz ją, ale nie przejmuj się tym. Zawsze w każdym widziała wroga. A co miałaś na myśli mówiąc, że dorastasz?
- Wstyd mi... ale patrząc na Amandę odczuwam zazdrość. Też chciałabym kochać. - Cicho westchnęła i spuściła wzrok.
- To dobrze, więc w czym problem?
- Ja nigdy nikogo nie znajdę. - Odparła robiąc przy tym zabawną minę.
- Przepraszam, a ci chłopcy, którzy wiecznie stali pod drzwiami naszego domu ? - Śmiał się.
- Oj, bo przysłaniałeś mi cały świat. - Siedemnastolatce również poprawił się humor.
- Zobaczysz, jeszcze będziesz kroczyła do kościoła w pięknej białej sukni.
- A ty mnie poprowadzisz do ołtarza.
- Możliwe...
- Tato? Dobrze się czujesz, nie wyglądasz najlepiej.
- Dziękuję. - Zaśmiał się. - To nic, tylko się przeziębiłem.
- No to zdrowiej. Ech chciałabym wrócić do Włoch.
- Nie chcę byś była sama.
- Rozumiem. Gdzie teraz jesteś?
- Delhi. - Uśmiechnął się.
- Oo Indie ! Ja też tak chcę. - Udała obrażoną i wykonała zbyt zamaszysty ruch tak, że leżący na jej kolanach laptop o mało nie spotkał się z podłogą. - O Boże.. właściciel by mnie zabił. - Zrobiła przestraszoną minę i tym razem położyła urządzenie obok siebie na łóżku.
- Widzę, że nawet własnego laptopa tam nie masz. - Śmiał się z córki.
- Oj bo nawet nie pomyślałam. Dodatkowo mam go od faceta Amandy, więc wiesz.. nie narzekam. Tato? Wiesz, że w pierwszej chwili pomyślałam, że kogoś masz i dlatego mnie tu wysłałeś? - Nastolatka wyraźnie posmutniała.
- Przecież to nie powód by się rozstawać. Nie kochanie, nie mam nikogo.
- Nie miałabym nic przeciwko. Po prostu szukałam powodu bo nie umiałam się z tym pogodzić.
- Mówiłem ci, że nie chcę byś była sama, a ja teraz musiałam wyjechać na dłużej, bo trafił mi się świetny projekt.
- Wierzę ci, ale to nie zmienia faktu, że tęsknię.
- Ja również. Niestety muszę już kończyć.
- Okey, fajnie, że mogliśmy porozmawiać.
- Też się cieszę.
- Kocham cię tato.
- Trzymaj się.
Olivia rozłączyła się i wyłączyła laptopa należącego do Reusa. Wstała i biorąc go w dłoń niepewnie skierowała się do pokoju blondyna, który to dzielił on z Lewandowskim. Zapukała, jednak zastała jedynie napastnika BVB i odkładając laptopa na łóżko blondyna zwróciła się do Roberta.
- Przekaż Marco, że bardzo mu dziękuję.
- Nie ma sprawy.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Wychodząc natknęła się na swojego wujka i jemu również życząc dobranoc wróciła do siebie. Odpuściła dziś sobie kolację, była zbyt zmęczona więc wykąpała się i poszła spać.


Od autorki: Dodaję rozdział, który mi się nie podoba. Chciałabym go jakoś poprawić, ale nie umiem... ;/
Dodałam też rozdział na bloga, który opuściłam na ponad miesiąc, teraz go wznawiam i chętnych zapraszam do czytania : http://the-story-of-marco.blogspot.com/