Po kilku męczących godzinach lotu nastolatka w końcu wylądowała. Wyszła z samolotu i odebrała walizki. Rozglądała się dookoła i w jej głowie pojawiło się jedno słowo - Dortmund. Zadrżała.
Po chwili usłyszała za sobą przyjemny, kobiecy głos.
- Olivia ! Słońce, jesteś!
- Ciocia Ulla. - Objęła kobietę uśmiechając się.
- Rany, jak ty urosłaś. - Cieszyła się, przyglądając się nastolatce.
- Trochę czasu minęło od ostatniego spotkania. - Wypowiedziała te słowa z lekkim grymasem bólu.
- Cztery lata, jak dobrze pamiętam.
- Tak.
- Dobra, chodźmy, bo pewnie jesteś zmęczona.
- Odrobinę . - Odparła i powędrowała z ciocią do auta.
Gdy były już na miejscu, oczom Olivii ukazał się duży, przytulny dom.
- Wujka nie ma? - Zwróciła się do kobiety stając w przedpokoju.
- Nie, jest w pracy. - Uśmiechnęła się.
- A wiesz czy...
- Amanda? Również powinna tam być.
- Możesz mnie tam zawieźć?
- Ale jedzenie? Powinnaś odpocząć. Poza tym to chyba nie jest dobry pomysł...
- Proszę.
- Dobrze, chodź. - Uległa siedemnastolatce.
Ponownie wsiadły do auta i kobieta podwiozła ją zgodnie z jej życzeniem. Podczas drogi obie milczały. Ulla skupiona była na drodze, a Olivia podziwiała widoki. Nie przepadała za tym miejscem, jednak okolica była ładna. Nie tak ładna jak miasto we Włoszech, w którym się wychowała, ale nadal ładne.
Gdy dotarły na miejsce nastolatka usłyszała pytanie czy ciocia ma ją zaprowadzić.
- Nie, dziękuję, sama trafię. - Uśmiechnęła się wysiadając z auta.
- Dobrze, to ja pójdę do męża.
- Okey.
Kobieta weszła do środka, a Olivia zatrzymała się na chwilę. Stała właśnie przed świątynią futbolu Dortmundu. Signal Iduna Park, tak głosił napis na szczycie budowli. Tak, jej wujek to Jurgen Klopp, trener tutejszej drużyny. ale pracuje tu też Amanda - jej matka. Jest ona psychologiem sportowym, chociaż jej córka twierdzi, że ona kompletnie się do tego nie nadaje.
Dziewczyna weszła więc do środka i wędrowała korytarzami w poszukiwaniu gabinetu jej matki. W końcu stanęła przed drzwiami z tabliczką : Amanda Casella. Zanim jednak zapukała zastanawiała się co jej powiedzieć. Nie miała pojęcia. Bała się. Nie jej, czy tego jak zareaguje, bo Olivia była raczej odważną i otwartą dziewczyną. Ale bała się, że znów poczuje ból gdy ją ujrzy. Ta kobieta bardzo ją skrzywdziła, nie kochała jej. Siedemnastolatka przywykła, do tego , że żyła bez matki. Mimo to boi się, że gdy ją zobaczy to poczuje jej brak. Ciężko było jej nazywać ją swoją matką, ale w końcu nią była i każdemu dziecku, szczególnie córce trudno jest wychowywać się bez matki.
Przemogła się i niepewnie zapukała, stając bez słowa na środku bogato urządzonego pomieszczenia. Nic dziwnego - pomyślała, to w końcu gabinet Amandy, kochającej pieniądze i samą siebie.
Zwróciła się w stronę kanapy gdzie siedziała kobieta, zauważyła, że była niezadowolona, ale chyba jednak bardziej zdziwiona.
- Cześć. - Wyszeptała nastolatka.
- Witaj. Zmieniłaś się, wyładniałaś. - Kobieta obejrzała dokładnie córkę, obracając ją. - Jesteś coraz bardziej podobna do mnie. - Cieszyła się.
Nigdy w życiu - pomyślała Olivia, ale Amanda usłyszała jedynie westchnięcie.
- Nie uściskasz mnie ? - Zapytała.
- A powinnam? - Dziwnie spojrzała na kobietę po trzydziestce, ale nie usłyszała odpowiedzi, poczuła jednak, że ta ją obejmuje.
- Wow. - Westchnęła zdziwiona.
- No co z tobą, zawsze byłaś taka radosna. - Amanda promieniała, co wydawało się być dziwne nastolatce.
- Wiesz trochę się zmieniło odkąd odeszłaś.
- Oj, daruj sobie. Ludzie są razem i się rozstają. Powinnaś już rozumieć. No właśnie, a ty masz chłopaka?
- Nie. - Prychnęła śmiejąc się. Czuła, że jej matka tylko gra taką miłą, albo rzeczywiście miała powód do radości. Olivia przyglądała jej się uważnie, ale nie dostrzegła nic niezwykłego, właśnie poza dziwną radością.
- Dziwne, że taka ładna dziewczyna nie ma chłopaka. - Dalej drążyła temat.
- Przestań. Lepiej będzie jak już pójdę.
- Jak wolisz. Zobaczymy się jeszcze?
- Pewnie tak. W końcu mam mieszkać w tym mieście. - Westchnęła. - To cześć.
- Poczekaj. Co u ojca?
- Poważnie? Obchodzi cie to ? - Pokręciła głową i wyszła.
Z biura matki wychodziła z mieszanymi uczuciami. Nie rozumiała postawy Amandy. Co się stało, że nagle była taka miła?
Od autorki: Rozdział pojawia się wcześniej, ponieważ nie mam pewności czy będę w stanie dodać go w następną niedzielę.
Na drugim blogu również pojawił się rozdział : http://the-story-of-marco.blogspot.com/
, a jeżeli będę w stanie to napiszę również coś na http://how-much-life-is-in-your-days.blogspot.com/ , jednak nie obiecuję.