niedziela, 27 października 2013

"-Straciłam drugiego rodzica."

Zaraz po powrocie do domu powędrowała do swojego pokoju, który przygotowała jej ciocia i zaszyła się tam, aż do wieczora. Zeszła na dół dopiero na kolację. Usiadła przy stole obok reszty mieszkańców domu i ze smętną miną wzięła łyk soku pomarańczowego.
- Coś się stało? - Zapytał ją z troską Klopp.
- Słyszałam ich rozmowę. Ona nigdy się nie zmieni. - Odparła z zainteresowaniem wpatrując się w blat stołu.
- O kim mówisz?
- O Amandzie.
- Ach tak, ale co takiego słyszałaś?
Dziewczyna jednak zignorowała pytanie ciotki i spoglądając na wujka zadała własne.
-Nie przeszkadza ci, że twój podopieczny romansuje z panią psycholog? Jak nazywa się ten blondas?
- Olivia czy to ma jakieś znaczenie?
- Ma, w czym ci wszyscy jej kochankowie są lepsi od mojego ojca? - Wykrzyczała ze łzami w oczach. - Jak się nazywa? - Powtórzyła wściekła.
- Reus. Marco Reus. - Odparł z rezygnacją Jurgen.
- Reus. - Powtórzyła Olivia.
- Po co ci ta wiedza?
- Po nic. Powinnam znać nowego ukochanego mamusi, nie? - Odparła podśmiewając się i odeszła do pokoju zabierając ze sobą jogurt.
- Olivia, mam tylko nadzieję, że moja drużyna na tym nie ucierpi ! - Krzyknął za nią i usłyszał odległe - Spoko.
- Nie podoba mi się to.
- Mi również. - Przyznała Ulla.
- Wiesz jaka jest zżyta z ojcem, a znajomość z kochankiem matki nigdy nie jest dobra. Szczególnie z charakterem naszej Olivii.  - Westchnął trener Dortmundczyków i zabrał się za konsumpcję kolacji.

Tej nocy Olivia długo nie spała. Większość czasu poświęciła na sprawdzenie w internecie tego całego Reusa. Wydawał się być normalnym, ułożonym człowiekiem i dobrym piłkarzem. Miał tylko jedną wadę - Amandę Casellę.
Co ciągnęło go do dużo starszej kobiety. Bez uczuć, zimnej, myślącej tylko o sobie kobiety, jaką była jej matka? Olivia nigdy nie interesowała się takimi rzeczami, ale postanowiła sprawdzić przeróżne portale plotkarskie i fora, by się czegoś dowiedzieć. Jak się okazało piłkarz miał wiele fanek, które wcale nie były zadowolone z obecności Amandy w życiu Reusa. Najzwyczajniej za nią nie przepadały. Nastolatka przyznała im rację. Taka kobieta nie umie kochać, szuka jedynie przygody, a piłkarz jest jednym z wielu.

W końcu jednak dała sobie spokój i położyła się spać. Wstała około 12, w domu nikogo już nie było. W kuchni znalazła kartkę z informacją, że wujek jest na treningu, a Ulla pojechała na zakupy. Odkładając karteczkę z powrotem  na blat poczuła, że jest głodna. Wzięła więc mleko z lodówki i naszykowała sobie płatki, które postanowiła skonsumować przed telewizorem. Rozsiadła się na kanapie i z miseczką płatków na kolanach włączyła TV. Przełączała kanały jak szalona, aż trafiła na program o drużynie prowadzonej przez jej wujka. Właśnie na nim się zatrzymała. Widziała tam między innymi Reusa udzielającego wywiadu. Rzeczywiście wydawał się być inteligenty. Jednak fakt, że ma on romans z jej matką sprawia, że dziewczyna czuje do niego odrazę. Wie, że niby on sam nie jest niczemu winien, ale to, że Amanda rozwiodła się z jej ojcem dla innego mężczyzny jest powodem tego, że Olivia z miejsca ma chłodny stosunek do jej nowych partnerów. Owszem nie dla Reusa się rozwiodła, bo miała już wiele romansów ale dla Olivii oczywiste jest, że tacy faceci winni są temu, że dziewczyna wychowywała się bez matki.
Wraz ze skończeniem posiłku przerwała swe rozmyślania i powędrowała do kuchni, gdzie włożyła miseczkę do zmywarki, a sama poszła się ubrać.

*
- Jesteśmy! - Małżeństwo Kloppów weszło do domu.
- Jestem w kuchni! - Odkrzyknęła nastolatka.
- Przepraszamy kochana, że tak długo ale poczekałam na Jurgena i załatwiliśmy jeszcze parę spraw. - Tłumaczyła Ulla odkładając zakupy.
- W porządku.
- Załatwiliśmy ci już szkołę, będziesz chodziła od przyszłego tygodnia. - Oświadczył wujek nastolatki.
- Dziękuję. - Olivia uśmiechnęła się i pomogła rozpakować Kloppom zakupy.
- Ach no i będziesz mogła zdać tu maturę ! - Ucieszyła się jej ciocia, a Olivia spojrzała na nią zdziwiona.
- Maturę? Przecież to dopiero za półtora roku. Wtedy będę już w....  - Nie dokończyła, zauważyła, że dorośli smutno po sobie spojrzeli.
- Bo my rozmawialiśmy już z Olivierem. Twój tata chce być tu została.
- Nie wierzę. Nie rozmawialiśmy o tym ale nie sądziłam, że chce się mnie pozbyć na dobre!. - Zaczęła histeryzować.
- Uspokój się, on nie chce się ciebie pozbywać ! - Krzyknął Jurgen.
- Nie bez powodu cię tu przysłał, on chciał...
- Gówno chciał! Znalazł sobie jakąś kobietę i zostawił mnie tak jak matka ! - Wykrzyczała i pobiegła na górę. Dopiero leżąc na łóżku wybuchnęła płaczem. Nie wierzyła w to co usłyszała. Chciał jej się pozbyć aż skończy szkołę albo co gorsza na zawsze...
Nie docierało to do niej. Straciła też ojca....

- To niemożliwe. - Wyszeptała ocierając łzy. Złapała telefon i bez zastanowienia zadzwoniła do ojca. Czekała z każdym sygnałem tracąc nadzieję. Jest ! Usłyszała jego głos, ale po chwili spostrzegła, ze to tylko poczta głosowa. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Nagle w jej głowie pojawił się pewien pomysł. Wstała z łóżka i w łazience zmyła resztki rozmazanego makijażu, zrobiła nowy i gdy wyglądała już w miarę dobrze zbiegła na dół prosząc Kloppów o adres Amandy. Byli zdziwieni i początkowo nie chcieli jej go dać, ale po pewnym czasie dostała to czego chciała. Wychodząc poinformowała swoich opiekunów, że nie wie kiedy wróci. Idąc do matki starała się być twarda ale mijała wiele szczęśliwych rodzin, małżeństw i to sprawiało, że chciało jej się płakać. Dlaczego ona nie może mieć normalnej rodziny, kochających się rodziców?                        
Nim dotarła pod adres, który miała od wujka była już całkiem rozbita. Tym razem bez wahania zadzwoniła do drzwi i cierpliwie czekała, aż ujrzy w nich matkę.
- O rany co się stało? - Kobieta wydawała się być przejęta widząc w jakim stanie jest siedemnastolatka.
- Mogę wejść?
- Tak. Chcesz coś do picia?
- Nie. Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. - Odparła stając na środku ogromnego salonu.
- Słucham.
- Wiesz dlaczego ojciec wysłał mnie do tego... miasta?
- Nie. Byłam zdziwiona, że w ogóle tu przyjeżdżasz. - Odparła siadając w fotelu. - Nie powiedział ci ?
- Powiedział tylko tyle, że ma dużo pracy i będzie dużo podróżował.
- Więc pewnie tak jest.
-  Nie. Nie kazałby mi zostawać tu na stałe. Straciłam drugiego rodzica. - Szepnęła.
- Nie straciłaś, on cie kocha. - Podeszła niepewnie do córki. - Wyszło jak wyszło ale nadal jestem twoją matką.
Olivia nie wierzyła w jej słowa, mimo to niepewnie zapytała czy ją przytuli. Kobieta pokiwała twierdząco głową i objęła ją. Nastolatka nie czuła by był to matczyny uścisk ale musiała się tym zadowolić.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego zostawiłaś mnie i ojca?  - Zapytała odsuwając się od niej,
- To nie takie łatwe.
- Odeszłaś więc teraz wytłumacz.
- Po prostu nie kochałam już twojego taty.
- Ach. jasne.. - Zaśmiała się. - A czy ty w ogóle kiedykolwiek kogoś kochałaś? Ten Reus czy jak mu tam też ci się niedługo znudzi?!
- Skąd o nim wiesz?!
- Mam oczy. Nigdy nie pojmę dlaczego mnie to spotkało. W czym ten marny piłkarzyk i inni twoi kochankowie są lepsi od taty? - Puściły jej nerwy.
- Przestań ! Nic nie rozumiesz. To moje życie i mam prawo robić co chcę.
- Masz rację, nie rozumiem. - Wyszła z mieszkania matki trzaskając drzwiami.
Była cała roztrzęsiona. Gotowało się w niej ze złości. Nie chciała wracać do Kloppów, poszła więc przed siebie. Dotarła do parku i usiadła na jednej z ławek, gdzie ponownie dała upust emocjom. Podciągnęła kolana pod brodę i napisała sms'a
"Dzwoniłam ale nie odebrałeś. Boję się, że i ty już mnie nie kochasz. Siedzę tu teraz sama i płaczę. Rozmawiałam z matką. Nienawidzę jej i nadal nie rozumiem dlaczego muszę tu teraz być. Ona mnie dobija. Proszę odpisz chociaż, chcę wiedzieć, że nadal mam tatę. Kocham Cię i tęsknię."
Wybrała w kontaktach tatę i wcisnęła wyślij. Położyła telefon obok i ciężko westchnęła. Jest jej smutno jak nigdy. Nie ma tu nikogo komu mogłaby się wyżalić. Tak bardzo chciałaby wrócić do Włoch, ale wygląda na to , że nieprędko to nastąpi.
Straciła poczucie czasu, zaczęło się ściemniać. Na szczęście udało jej się odnaleźć odpowiednią drogę powrotną. Przynajmniej tak jej się wydawało dopóki nie zaczęła błądzić. Na domiar złego komórka jej padła. Stanęła w miejscu i załamała ręce. Usiadła na schodkach jakiegoś budynku z nadzieją, że ktoś będzie tędy przechodził i jej pomoże. Ale miała złudne nadzieje, było już za późno, o tej porze nikt nie chodził po mieście, a ciemne ulice oświetlały jedynie latarnie co kilka metrów. Siedziała załamana nie wiedząc co zrobić aż usłyszała śmiechy i krzyki niedaleko od niej. Przymrużyła oczy i ujrzała mężczyznę kierującego się w jej stronę. Krzyczał. Tak. Była pewna, że to do niej.
- No to po mnie. - Szepnęła i wstała by odjeść, bojąc się najgorszego. Obejrzała się za siebie i zauważyła, że mężczyzna przyśpieszył.
- Ej, lalka czekaj ! - Krzyczał za nią.
Gdy wydawało się, że gorzej już być nie może, poczuła, że na coś wpada. Na kogoś. Kolejny mężczyzna. Zatoczyła się i wylądowała na chodniku.
- Uważaj trochę. - Zaśmiał się, a siedemnastolatce serce podskoczyło do gardła.

Od autorki: Wyszedł strasznie długi, ale tak to jest jak się pisze w zeszycie, a później dopiero na blogu i różnie to wychodzi. Mam nadzieję, że nie uśniecie w połowie. Przypominam, że jeśli ktoś chce być informowany proszę o zostawienie kontaktu w "Informowani"

niedziela, 13 października 2013

"-Nie mówiłaś, że masz córkę!"

Myśląc o rozmowie z matką wyszła na murawę. Ujrzała tam całe stado biegających facetów i wujka z ciocią. Bez zastanowienia podbiegła do mężczyzny by się przywitać.
- Wujku! - Krzyknęła wpadając mu w objęcia.
- Olivia! Jakaś ty piękna. Witaj, miło znów cię widzieć.
- Ciebie, was też. - Poprawiła się spoglądając na ciocię.
- Chodź, przedstawię cię chłopakom.
- Skoro to konieczne. - Westchnęła i podążyła za trenerem BVB.
- Chłopcy! Pozwólcie na chwilę. - Zawodnicy posłusznie podbiegli do trenera. - Chciałbym wam kogoś przedstawić. To moja bratanica. - Powiedział dumnie, wskazując na nastolatkę stojącą obok niego.
- Olivia Casella, miło mi. - Pomachała im i po chwili każdy się jej przedstawiał. Gdy całe zamieszanie się skończyło chłopcy wrócili do treningu. Klopp obiecał dziewczynie, że w domu opowie im wszystko, a sam powędrował to piłkarzy. Olivia natomiast wraz z ciocią usiadły na ławce. Przez dłuższy czas siedziały  w milczeniu, nastolatka podejrzliwie wpatrywała się w piłkarzy. Ulla widząc jej dziwne zainteresowanie przerwała ciszę.
- Coś nie tak?
- Zastanawiam się...
- Nad czym? - Kobieta była ciekawa.
- Rozmawiałam z nią. Była nadzwyczaj szczęśliwa i miła. Dlatego zastanawiam się czy może przypadkiem nie znalazła sobie kolejnego faceta, no i czy to nie któryś z nich. - Odparła spoglądając na piłkarzy.
- Olivia jak możesz...
- Znasz ją i wiem, że wiesz. - Widząc, że ciotka chce coś powiedzieć, przerwała jej. - Spokojnie nie mów. Sama się dowiem. - Uśmiechnęła się, a kobieta jedynie pokręciła głową. 

*
- Stary ona jest spokrewniona z Amandą?! Może to jej córka?
- To, że mają to samo nazwisko jeszcze nic nie znaczy.
- To bratanica trenera, a on ma brata, nie?
- No, ale myślisz, że to możliwe by poważnie była jej córką?
- Może adoptowana? Ile ta laska może mieć lat? Szesnaście, osiemnaście? To niemożliwe...
- Są podobne.
- Dajcie już spokój. Chcecie wiedzieć to się jej zapytajcie.
Właśnie takie rozmowy dało się słyszeć pomiędzy piłkarzami. Każdy zastanawiał się czy nowo poznana Olivia może być córką ich seksownej pani psycholog. Każdy, z wyjątkiem jednego blondyna który stał z boku i przyglądał się nastolatce.
Po jakimś czasie na murawie pojawiła się Amanda by przekazać Jurgenowi jakieś dokumenty, oczywiście jej obecność sprawiła, że nagle każdy zawodnik BVB przerwał ćwiczenia by móc choć przez chwilę na nią popatrzeć. Za to Amanda tym razem wyjątkowo zignorowała ich, a spojrzała na Olivię i posłała jej delikatny uśmiech ale w zamian otrzymała puste, jakby niepewne spojrzenie nastolatki. Dziewczyna szybko odwróciła głowę i jej wzrok spotkał się z przyglądającym jej się blondynem. Amanda powędrowała za wzrokiem córki i spojrzenie jej i piłkarza skrzyżowało się. Mężczyzna pytająco spojrzał na matkę Olivii co nie uszło uwadze nastolatki,  mimo to nie potrafiła tego rozszyfrować. Czuła jednak, że ta dwójka ma ze sobą coś wspólnego. 

W końcu trening skończył się i wszyscy odetchnęli. Piłkarze skierowali się do szatni, a Olivia wraz z ciocią czekały na parkingu na trenera tutejszej drużyny. W pewnej chwili dziewczyna spostrzegła, że nigdzie nie ma telefonu.
- Ciociu zaraz wracam, chyba zostawiłam telefon na boisku.
- Dobrze.
Nastolatka biegnąc przed siebie minęła wujka tłumacząc, że zaraz wraca i weszła do ogromnego budynku. Kierując się na murawę usłyszała krzyki z jednego z pomieszczeń. Jak się okazało dobiegały one z gabinetu Amandy. Olivia bez zahamowań stanęła przy uchylonych drzwiach i przysłuchała się rozmowie.
- Nie mówiłaś, że masz córkę!
- O rany. Ma to jakieś znaczenie?
- A nie?
- Błąd młodości. - Zaśmiała się, a Olivię zabolały jej słowa. Miała już odejść ale kolejne słowa wydały jej się dość interesujące.
- Nic to pomiędzy nami nie zmieni? - Zapytał mężczyzna.
- Jasne, że nie głuptasie. Nie mam pojęcia po co jej ojciec ją tu przysłał, ale mieszka u Kloppa więc nic to nie zmieni.
- To dobrze. A co z jej ojcem?
- Rozwiedliśmy się 6 lat temu. Przeszłość. - Westchnęła.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też ty zazdrośniku. - Kobieta zaśmiała się i teraz z gabinetu dało się słyszeć radosne głosy kochanków. Siedemnastolatka odsunęła się od drzwi i szepcąc ciche "suka" ruszyła poszukać zguby.
Wracając już z telefonem w dłoni uświadomiła sobie, że nie myliła się co do kobiety, która jest jej matką. Ona nikomu nie odpuści, zostawiła jej ojca, a teraz romansuje z o wiele młodszym od siebie mężczyzną, a kto wie ilu ich jeszcze było. Nigdy nie była zachwycona z pobytu tutaj, a teraz dodatkowo pogorszył jej się humor. Dochodząc do samochodu spotkała ją jeszcze jedna niespodzianka. Razem z jej wujkiem stał jeden z piłkarzy. Ten sam blondyn, który tak badawczo przyglądał jej się na treningu, poznała również jego głos. To on był w gabinecie jej matki. Nagle poczuła do niego wielką niechęć, szybko go minęła i wsiadła to auta pośpieszając wujka. Odniosła wrażenie, że blondyn posłał jej uśmiech, ale ta spojrzała na niego wrogo i odwróciła twarz. Amanda Casella sprawiła, że znienawidziła go wraz z dniem, w którym go poznała.

Od autorki: Wypalam się, coraz bardziej. Chciałabym by to opowiadanie było chociażby dobre, ale nie wychodzi mi. Mam nadzieję, że kiedyś jakoś wróci mi chęć pisania i, że będę pisać lepiej...

Jest nowy wygląd, ponieważ tamten był dla mnie jakiś mało wygodny. Jeżeli macie jakieś zastrzeżenia to piszcie.