Zaistniała sytuacja sprawiała, że odważną i rozgadaną Olivię sparaliżował strach. Gdy wiedziała co ją czeka pomyślała o śmierci. Tak to zdecydowanie dużo lepsze niż poczucie upokorzenia przez resztę życia. Poczuła, że po jej policzku spływa samotna łza, a w myślach miała najczarniejsze scenariusze. W tej samej chwili spostrzegła, że mężczyzna na którego wpadła wyciąga do niej dłoń. Niepewnie pozwoliła sobie pomóc, mimo, że nie miała pewności jakie miał on zamiary. Stała przed nim przez chwilę, a widząc, że ten nie wykonuje żadnych gwałtownych ruchów pozwoliła by jej oddech odrobinę się ustabilizował. Nie przewidziała jednak tego, że mężczyzna, który przed chwilą za nią gonił wcale nie odszedł ale zbliżał się i w pewnym momencie poczuła jak popychana przez natarczywego mężczyznę wita się ze ścianą. Przez chwilę się z nim siłowała czując na skórze jego nietrzeźwy oddech jednak poczuła, że coś go od niej odciąga. Mężczyzna, na którego wpadła nie stał obojętnie tylko pociągnął go za koszulkę i zadając mu kilka mocnych ciosów sprawił, że tamten uciekł chwiejąc się na nogach. Siedemnastolatka natomiast zdziwiona patrzyła na to co działo się obok niej.
- Nic ci nie jest? - Zwrócił się do niej jej obrońca gdy zostali już tylko we dwoje,
- Nie. - Wydukała zdezorientowana. - Dziękuję, że..
- Nie ma za co. - Przerwał jej i właśnie wtedy w świetle lampy ujrzała jego twarz. Jej oczy szeroko się otworzyły nie wierząc w to co widzą.
- Reus?! - Wykrzyczała jak oparzona, zapominając o tym co właśnie zaszło.
- Jesteś córką Amandy, prawda?
- Mhm.
- Co robisz tu sama o tej porze? Nie powinnaś już spać? - Zaśmiał się po chwili zastanawiając się czy nie było to zbyt nieodpowiednie zaraz po tym co przed chwilą przeszła dziewczyna.
- Pieprz się.
- Tak się odwdzięczasz? - Teatralnie uniósł ręce ku niebu.
- Podziękowałam, a może jednak wcale nie powinnam dziękować kochankowi mojej matki?
- Czyli wiesz... - Mężczyzna spuścił wzrok myśląc co w takiej chwili musi czuć nastolatka stojąca przed nim
- Wiem, bo wcale się z tym nie kryjecie. Ale wiesz co ? Nie obchodzi mnie to. Róbcie sobie co chcecie, ona i tak zostawi cię tak jak zostawiła mojego ojca gdy się jej znudził. - Odparła, a widząc, że piłkarz chce coś powiedzieć szybko mu przerwała. - Żegnam. - Rozejrzała się i odeszła kilka kroków dalej. Blondyn widząc jej bezradność uśmiechnął się.
- Masz jakiś problem? - Zapytał podchodząc do niej.
- Nie! Znasz drogę do Kloppów? - Zapytała zrezygnowana.
- Zaprowadzę cię.
- Powiedz którędy, a sama trafię.
- Wolę cię zaprowadzić. Jeszcze zbłądzisz albo znów jakiś zboczeniec cię dopadnie. - Wypowiedział to z nutką śmiechu w głosie jednak w głębi duszy zależało mu na tym by córka Amandy bezpiecznie wróciła do domu.
- Nienawidzę cię. - Wysyczała.
- Wiesz jestem teraz czymś w stylu twojego ojczyma, muszę o ciebie dbać.
- No chyba żartujesz ! Odprowadź mnie i najlepiej więcej się nie odzywaj.
- Jak chcesz. - Włożył dłonie do kieszeni i nie odzywając się do siebie ruszyli drogą, którą wybrał piłkarz.
- Tu tu. - Zakomunikował.
- Widzę. - Syknęła. - Dzięki. - Odchodziła już, gdy poczuła, że ten złapał ją za rękaw bluzy. - Co jest? - Odwróciła się spoglądając na niego.
- Rozumiem, że jest ci ciężko, ale ja kocham Amandę.
- Aha, fajnie. - Odparła obojętnie. - Ale wiedz, że to zimna, wredna suka , a ty jesteś jej kolejną zabawką.
- Jak możesz tak mówić. - Uniósł głos, aczkolwiek nadal go kontrolował wiedząc, że jest to trudna sytuacja dla siedemnastolatki.
- Mogę, bo ją znam i sam się kiedyś o tym przekonasz. Będziesz cierpiał. A i jeszcze jedno. Nie widzieliśmy się tej nocy Reus... - Powiedziała, a odchodząc za plecami usłyszała
- Jeszcze nikt nie wymawiał mojego nazwiska z takim przejęciem i uczuciem. - Odparł chcąc rozluźnić atmosferę, jednak czuł pewnego rodzaju smutek.
- To uczucie to złość. - Odkrzyknęła znikając za drzwiami.
Blondyn pokręcił głową i lekko się uśmiechając również odszedł do swego domu.
Olivia była naprawdę zdenerwowana. Owszem Reus ją uratował ale czuła do niego złość, z powodu jego romansu z jej matką. Aktualnie przypięła mu łatkę z napisem:" Zbyt pewny siebie dupek romansujący z o wiele starszą od siebie kobietą. " Ale czy było to właściwe stwierdzenie?
*
Minęło kilka dni. Oczywiście tamtej nocy Olivii nieźle się dostało od Kloppów za to, że tak późno wróciła, ale zignorowała ich uwagi, nadmierną troskę i pobiegła do swojego pokoju chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym nieszczęsnym wieczorze.
Ojciec odpisał jej co prawda dopiero po dwóch dniach, ale liczyło się to, że w ogóle odpisał. W smsie zapewniał ją, że ją kocha nad życie, jest ona oczkiem w jego głowie i nigdy by jej tak nie zostawił. Ulżyło jej trochę, jednak nadal było jej trudno z całą tą sytuacją.
Dzisiejszego dnia z trudem zwlokła się z łóżka. Był to dzień kiedy to musi stawić czoła nowym ludziom oraz szkole. Nie miała najmniejszej ochoty tam iść, ale postanowiła, że spełni prośbę taty, aby skończyła szkołę, ponieważ to dla niego znosiła to wszystko wierząc, że pewnego dnia będzie mogła do niego wrócić i znów będą żyć tak jak dotychczas.
- Jak było? - Usłyszała zaraz po powrocie do domu.
- Nie najgorzej, ale trudno zaczynać w połowie roku szkolnego. - Westchnęła rzucając torbę na podłogę i podchodząc do cioci krzątającej się w kuchni.
- Domyślam się. - Odparła kobieta podając jej szklankę soku.
Jakże interesującą rozmowę o szkole przerwał im dzwonek do drzwi. Nastolatka niechętnie powędrowała je otworzyć, lecz zaraz je zamknęła.
- Kto to? - Zapytał Jurgen schodząc po schodach.
- Nikt warty uwagi. - Odeszła z powrotem do kuchni, a jej wujek sam podszedł do drzwi, za którymi ujrzał zdezorientowanego Marco Reusa.
- Marco! Wejdź, przepraszam cię za nią, ale wiesz jakie są te nastolatki. - Westchnął zapraszając gościa do środka.
- Słyszałam.
- W porządku, nic się nie stało. - Odparł piłkarz siadając na wskazane przed trenera miejsce.- Przyszedłem tylko na chwilę. Mianowicie czy po piątkowym meczu mógłbym wziąć wolne na sobotę, moja siostra wychodzi za mąż i ..
- Jasne, nie ma sprawy. - Poklepał swojego podopiecznego Klopp. - Właśnie Olivia, podobno lubisz fotografować, tak? - Zwrócił się do nastolatki siedzącej w pomieszczeniu obok.
- Tak, mam to po tatusiu. - Podkreśliła ostatnie słowa, nie zdając sobie sprawy z tego, że zadaje tym ból Reusowi. - A co jest ? - Zapytała wchodząc do salonu, gdzie znajdowali się mężczyźni i usiadła na kanapie obok piłkarza, jednak zrobiła to tak by zachować jak największą odległość między nimi.
- Nasz osobisty fotograf nie będzie mógł jechać z nami na mecz, więc czy byłaby możliwość byś jechała z nami?
- Mam spędzić cały dzień ze stadem facetów? Dziękuje bardzo...
- To piątek, więc masz dwa dni wolnego od szkoły.
- Okej, jadę.
- Dziękuję. - Wujek szczerze się do niej uśmiechnął, Marco również, jednak dość tajemniczo co nie umknęło uwadze Kloppa.
- Coś się stało? - Zapytał.
- Nie, skądże. - Odparła nastolatka unikając wzroku piłkarza.
- Ach właśnie. - Ocknął się Reus i w mgnieniu oka dwie pary oczu skierowały się na niego. - Olivia znalazłem coś twojego. - Powiedział wyciągając z kieszeni srebrny łańcuszek. Nastolatka odruchowo dotknęła szyi i rzeczywiście nie było tam jej naszyjnika. Szybko wyrwała go blondynowi i pośpiesznie założyła.
- Gdzie go znalazłeś? - Zaciekawił się trener dortmundczyków.
- Musiał upaść jej tamtego wieczoru gdy... - Przerwał na chwilę i z cwaniackim uśmiechem spojrzał na brunetkę.
- Gdy wracałam od Amandy i się trochę pogubiłam w tym mieście, a Marco był tak miły i mnie odprowadził. - Z udawanym uśmiechem szybko dokończyła za niego, pełna wściekłości, ponieważ wiedziała, że specjalnie mówił to akurat teraz, mimo, że tamtego wieczoru jasno dała mu do zrozumienia, że się nie widzieli.
- Wtedy gdy tak późno wróciłaś?
- Yhym. - Przytaknęła i wzięła łyk soku, który od dawna trzymała w ręku.
- To dobrze, że Marco ci pomógł, było ciemno i jeszcze jakiś zboczeniec mógłby... - Właśnie w tym momencie pity przez Olivię sok wylądował na podłodze, a Reus nie kryjąc swego rozbawienia całą tą sytuacją zaczął się śmiać jakby usłyszał najlepszy w swym życiu dowcip.
- Taaaak dobrze. - Westchnęła wycierając twarz oraz podłogę. - Pójdę się lepiej pouczyć.
- Dobrze. - Jurgen był nieco zdziwiony reakcją nastolatki jak i swego piłkarza ale wolał się już nie wtrącać.
- Znalazł się bohater. Zabiję cię kiedyś. - Szepnęła przechodząc obok blondyna, tak by słyszał to tylko on.
Od autorki: Więc jak widać tamten wieczór nie zakończył się aż tak drastycznie, no i myślę, że rozdział troszkę zabawniejszy niż poprzednie :).
Na http://the-story-of-marco.blogspot.com/ na razie nie pojawi się rozdział. Spowodowane jest to moim niezdecydowaniem co do tego jak ma dalej potoczyć się ta historia. Napisałam rozdział, ale nie jestem jeszcze pewna czy aby na pewno ma to tak wyglądać. Możliwe, że będę potrzebowała dłuższej przerwy by uporządkować sobie tamto opowiadanie.
Co do wczorajszego meczu, każdy kto oglądał wie jak było ;c "Dumni po zwycięstwie, wierni po porażce." - więc nie przegrana boli, a nasza gra. Najgorsze jednak jest to, że straciliśmy Nevena do końca tego sezonu ( liczę, że w tym czasie uda mu się wyleczyć) i dwa kolejne mecze ten z Bayernem i Napoli są tak naprawdę o wszystko, ponieważ sytuacja ostatnio bardzo się skomplikowała. Oba mecze trzeba zagrać na 100%, bo przegrana z Napoli = odpadnięcie z CL, przegrana z Bayernem = i żegnamy się z walką o mistrzostwo, jednak z doświadczenia wiadomo, że ciężko będzie o siły na oba te mecze :(
Miejmy nadzieję, że chłopcom jakoś się uda, najważniejsze to wierzyć.
Pozdrawiam, Nika.
hahah świetny rozdział :) czekam na kolejny zapraszam na kolejny rozdział http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńGenialny ! Oby Marco sie przekonal jaka pusta jest Amanda! i zeby byl z Oliv ♥ Kocham Twoje opowiadania ツ
OdpowiedzUsuńJeja. Na początek, muszę zaznaczyć,że zakochałam się w tym opowiadaniu! (Jak w każdym, pisanym przez Ciebie! )
OdpowiedzUsuńOgólnie rozdział - świetny, słodki, cudowny, fenomenalny, powodujący uśmiech na mojej twarzy, uroczy...<3 NAJLEPSZY!
Moim skromnym zdaniem, Marco powinien szybko skończyć z tą całą Amandą! Źle na niego wpływa. Mam nadzieję również,że Olivia trochę polubi naszego Marco i coś zaiskrzy po między nim a bohaterką.
Co do treści, ach, cudowna to bowiem treść! Szczerzyłam się jak głupia do sera,kiedy Marco,Jurgen i Olivka rozmawiali na temat jej późnego powrotu do domu :D świetne!
Jak już mówiłam, fenomenalny rozdział!
Czekam na kolejny rozdział!
Pozdrawiam,Izaa.
O ,matko!
OdpowiedzUsuńJak ja czekałąm na ten rozdział!:)
Się doczekałam. Jest po prostu genialny!
Uwielbiam:)
Nie trawie tej AMANDY!
Już na poczatku spaliła się tym, że zostawiła własną córkę!
Biedna Olivia.
Pozdrawiam:)
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
Jak ta Amanda mi działa na nerwy to nawet nie masz pojęcia!
OdpowiedzUsuńTen Reus niech w końcu otworzy oczy, bo jest w nią zapatrzony a nie widzi jaka to głupia krowa!~Zostawiła swoje własne dziecko, bo jej sie znudziło!
Mam nadzieję, że ją zostawi i będzie z Olivią. Bo to naprawdę fajna dziewczyna.
Dobrze, że ją tam nie zgwałcili po nocy!
Czekam na nn:)
http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/
haha ciekawie sie zapowiada :D
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny :)
dawaj je czesciej jakbys mogla :)
Jak mi się podoba ten rozdział o masakra!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś między nimi zacznie się dziać a ta wredna Amanda niech spada na drzewo!
Kamień z serca, że Olivii nic się nie stało i Reus ją uartował:)
Czekam na nn:)
Buziaki:**
http://powrotyirozstania.blogspot.com/
OMG ! Jesteś niesamowita !
OdpowiedzUsuńTa historia bardzo mnie wciągnęła i nie mogę doczekać się na kolejne rozdziały !
Więc bardzo mi przykro, ale musisz szybko dodać kolejny !!! ;*
Pozdrawiam, Karinka <3
Lubię, lubię lubię! odciągnęłaś mnie od moich planów, tak sięzaczytałam! Jestem naprawdę pod wrażeniem i będę wpadać częściej! Ach ten Marco! żeby się nawrócił i wybrał tą właściwą!
OdpowiedzUsuń