niedziela, 17 listopada 2013

"-Najważniejsze to się nie poddawać."



Czwartkowe przedpołudnie Olivia wraz z piłkarzami i pracownikami Dortmundzkiej drużyny spędziła na lotnisku czekając na lot do Berlina. Siedziała na jednej z ławek przyglądając się zachmurzonemu niebu, z którego powoli spadały samotne krople deszczu rozbijając się o ziemię. Nastolatka czuła się tak jak te krople. Samotna, smutna i z uczuciem, że w każdej chwili całe jej życie może legnąć w gruzach. Rozbić się niczym ta woda lecąca z nieba. Wyciągnęła ze swojej torby aparat i zaczęła przeglądać swoje stare zdjęcia, nie brakowało tam jej taty. Wszędzie zawsze byli razem, sami ale szczęśliwi. Teraz ona jest tu - w otoczeniu wielu ale nieznanych jej ludzi, a on? Nawet nie jest jej dane dowiedzieć się co teraz robi jej tata, gdzie jest i czy nie czuje się tak samotny jak ona teraz. Cicho westchnęła i starając się nie uronić łzy szybko schowała aparat, ponownie spoglądając na granatowe niebo.
- Hej, mam coś dla ciebie. - Zauważyła obok siebie wysokiego bruneta.
- Hmm?
- Proszę. - Podał jej pudełko, w którym znajdował się aparat. - Uznali, że przyda ci się coś bardziej profesjonalnego. - Zaśmiał się robiąc przy tym zabawną minę.
- Dziękuję ...
- Pierre. - Podał jej dłoń. - Miło cię poznać Olivio.
- Ach przepraszam ale chyba nigdy nie nauczę się waszych imion. Mi również jest miło. - Uśmiechnęła się robiąc miejsce obok siebie nowo poznanemu koledze.
- Więc długo u nas zabawisz, Olivio?
- Chciałabym powiedzieć, że nie, ale pewnie spędzę tu trochę czasu.
- Aż tak ci tu źle?
- Nie, po prostu trudno mi się z nią dogadać. - Ruchem głowy wskazała na wysoką kobietę czule przytulającą Reusa. - I jest mi ciężko.
- Nie będę cię wypytywał bo wiem już co nie co, jest mi przykro, że musisz tu przebywać mimo własnej woli, ale szczerze liczę, że jeszcze ci się tu spodoba. Postaramy się umilić ci tu czas, o ile zechcesz. Spójrz ilu facetów, z czego połowa jest wolna. - Uśmiechnął się przezabawnie, a sposób w jaki starał się pocieszyć dziewczynę naprawdę jej się spodobał.
- Dziękuję, będę pamiętać. - Odwzajemniła uśmiech. - Pierre, powiedz mi proszę co ona takiego w sobie ma, że każdy tak do niej lgnie?
- Przeceniasz ją. - Spojrzała na niego pytająco, a brunet widząc to szybko wytłumaczył. - Rzeczywiście jest na czym zawiesić oko, ale ona wcale nie jest taka dobra. Miła jest tylko dla wybranych, mnie na przykład nie cierpi, a dla reszty jest strasznie chłodna. Nie zawahałbym się stwierdzić, że ona nawet chwilami stara się poróżnić drużynę.
- Ale jak to ?
- Nie mam pojęcia jaki ma w tym cel, sam jestem tu od niedawna, ale ci z dłuższym stażem powiedzą ci, że odkąd Amanda tu pracuje to w drużynie jest coraz więcej kłótni, chłopaki nie dogadują się tak jak dawniej. I nie powinniśmy chyba rozmawiać bo właśnie zabija mnie wzrokiem. - Zaśmiał się widząc, że towarzyszka Reusa właśnie wrogo na niego patrzy.
- Spokojnie, nikt się nie dowie, że mi o tym powiedziałeś. Dziękuję. - Przytuliła Aubameyanga i po chwili oboje wstali kierując się do odprawy.
Dziewczyna stojąc w kolejce odwróciła się jeszcze spoglądając na swoją matkę i blondyna, w którego ta ciągle się wtulała. Siedemnastolatka poczuła ukłucie, coś jakby zazdrość. Czyżby w końcu poczuła brak tej osoby, której mogłaby się wyżalić, mieć w niej oparcie i każdego dnia wyznawać jej jak to bardzo ją kocha? W końcu mając już siedemnaście lat obudziło się w niej nowe uczucie. Nie była jak jej koleżanki, które już w wieku trzynastu lat miały chłopaków, ona po stracie matki zapatrzona była w swego tatę i tylko o nim myślała bojąc się, by i jego nie stracić. Czas nagle jakby stanął w miejscu, zauważała tylko zakochane pary, wszyscy inni przestali istnieć. Stawała się kobietą i pragnęła miłości. Kiedyś  wyobrażała sobie, że w takiej chwili wpadnie ojcu w ramiona i powiadomi go o tym, że dorasta, a teraz nie ma go tu i musi nauczyć się żyć bez taty, który o każdej porze dnia i nocy był w stanie przychylić jej nieba, byleby tylko jego księżniczka była szczęśliwa. Teraz księżniczce nie wystarczy już kochający ją tata, ale jej własny książę.
- Ejj! - Machał jej dłonią przed twarzą Gabończyk, z którym wcześniej rozmawiała. - Ziemia do Olivii.
- Hymm? - Ocknęła się.
- Twoja kolej. - Zaśmiał się pokazując, że kolejka już się skończyła.
- Przepraszam. - Nastolatka smutno się uśmiechnęła.
Gdy wszyscy już przeszli odprawę po kilku minutach cała grupa dortmundczyków mogła już wchodzić na pokład samolotu. Przed samym wejściem siedemnastolatkę zatrzymał Klopp.
- Oli, wszystko w porządku ? Nie wyglądasz najlepiej.
- W porządku, po prostu jestem zmęczona. - Westchnęła i przepraszając wujka powędrowała szukając sobie miejsca. Z uczuciem ulgi opadła na jedno z wolnych miejsc i wyciągając z torby lusterko przyjrzała się swemu odbiciu. Rzeczywiście nie wyglądała dobrze, jej twarz była bardzo blada, a w oczach widać było kłębiący się w nich smutek. To nie był jej dzień, dodatkowo przygnębiała ją jej własna matka. Czy one kiedyś znajda wspólny język?
- Wolne? - Usłyszała obok siebie. Podniosła wzrok i ujrzała nad sobą twarz Reusa.
- Poważnie? A gdzie zgubiłeś Amandę?
- Musi siedzieć obok sztabu... więc jak, mogę? - Wskazał na miejsce obok brunetki.
- Nie.
- Nie? - Blondyn nie ukrywał zdziwienia.
- Zajęte. - Uśmiechnęła się złośliwie. Wstając wyszukała wzrokiem Gabończyka i zawołała go.
- Usiądziesz ze mną? - Zwróciła się do niego ignorując to, że Reus nadal stał obok.
- Jasne, dzięki.
Usiadł obok nastolatki, a zirytowany blondyn zajął miejsce zaraz obok, siadając wraz z Lewandowskim.
- To ja dziękuję. - Szepnęła na ucho Aubameyangowi, który obdarzył ją szerokim uśmiechem. - Ten typ mnie denerwuje.
- Masz swoje powody, ale ogólnie to dobry facet, tylko Amanda trochę namieszała mu w głowie.
- Nie wytrzymam tu do końca szkoły. Chciałabym wrócić do Włoch, do taty.
- Najważniejsze to się nie poddawać. Pamiętaj.
Dziewczyna była wdzięczna losowi, za to, że chociaż z nim może porozmawiać. Nie znała Pierrea długo, ale wydawał się być dobrym człowiekiem. Rozmawiali przez cały lot, zaczęli się naprawdę dobrze dogadywać. Mimo kompletnie różnych charakterów wiele ich łączyło. Podczas gdy Gabończyk opowiadał jej o swoim dzieciństwie zauważyła, że Marco jej się przygląda, a gdy tylko spostrzegł, że ta na niego również patrzy szybko odwrócił wzrok i udał, że rozmawia z siedzącym z nim Lewandowskim. Widziała, że był na nią trochę zły, ale czego oczekiwał? Nastolatka nigdy nie darzyła go sympatią więc nie zamierzała spędzić obok niego całej podróży.
- Heej ! Znowu odpłynęłaś. - Śmiał się stojący nad nią jej towarzysz.
- Nie wiem co się ze mną dzieje. Dobra, ale dlaczego wyrywasz mnie z zamyślenia? - Zaśmiała się odgarniając z twarzy włosy.
- Wylądowaliśmy.
- Już?! - Zdziwiła się, a Gabończyk otworzył szeroko oczy.
- Nie lecieliśmy do Hiszpanii tylko do Berlina. - Wytłumaczył.
- Ach no tak. - Olivia podniosła się i lekko zachwiała. - Woow, chyba się zasiedziałam. - Spostrzegła rozprostowując obolałe nogi.
- Mam cię zanieść? - Naśmiewał się z niej Pierre, za co został ukarany zimnym spojrzeniem nastolatki.
- Dam radę.
Gdy wszyscy dotarli już do hotelu i otrzymali swe klucze do pokojów, dało się słyszeć oburzenie Amandy stojącej przy recepcji.
- Mam dzielić z nią pokój?
- Skarbie daj spokój, to twoja córka. - Uspokajał ją Marco.
- Do tej pory miałam pokój tylko dla siebie. - Nie kryła złości.
- Proszę cię. - Obok pani psycholog pojawił się Klopp. - To tylko jedna noc, nie psuj atmosfery.
Wściekła kobieta odeszła do pokoju, a Olivia słysząc całą rozmowę zwróciła się do Pierrea.
- Widzisz? Nawet wspólna, cholerna noc w jednym pokoju to dla niej problem.
- Nie przejmuj się nią. - Gabończyk zdruzgotany postawą matki Olivii pozwolił by ta się w niego wtuliła, jednak po kilku minutach zmuszeni byli rozejść się do swoich pokoi. Nastolatka wiedząc, że za drzwiami spotka zapewne rozzłoszczoną kobietę, najpierw cicho zapukała, a następnie powoli weszła do pomieszczenia, w którym miała spędzić najbliższą noc. Zostawiła swoją walizkę przy drzwiach i niepewnie weszła wgłąb pomieszczenia, gdzie rozpakowywała się już jej matka.
- To łóżko będzie twoje. - Wskazała na mebel stojący bliżej okna.
- Jeśli mnie tu nie chcesz to...
- Przepraszam - Przerwała jej. - Nie o to chodziło. Możesz tu spokojnie przebywać. - Olivia kompletnie zdziwiona jej zachowaniem nie rozumiała o co chodzi więc położyła się na łóżku, ponieważ ten dzień był dla niej wyjątkowo męczący i miała nadzieję, że uda jej się zasnąć.
- Chłopcy zaraz mają trening. Idziesz?
- Nie, chcę trochę odpocząć.
- Jak chcesz, ja idę. - Kobieta zabrała kurtkę i wyszła. Nastolatka zachodziła w głowę co jest powodem tej nagłej zmiany nastawienia. Kobieta wariowała jakby była w ciąży, a tylko tego brakowało siedemnastolatce... Po raz kolejny tego dnia dała się ponieść myślom i zmęczona dniem dzisiejszym szybko zasnęła. Gdy się obudziła w pokoju panował kompletny mrok, zamierzała wstać więc odwróciła się na drugą stronę i z przerażenia pisnęła, gdy zobaczyła przed sobą jakąś postać.
- Spokojnie to tylko ja. - Mężczyzna zakrył jej dłonią twarz tak by przestała krzyczeć.
- Reus? - Wytężyła wzrok podpierając się na łokciach.
- Tak.
- Co ty tu do cholery robisz !? Przestraszyłeś mnie.
- Wiem, przepraszam i za to w samolocie też. - Kolejne słowa, które zdumiały nastolatkę. Dziewczyna chciała się odezwać, ale Reus jej na to nie pozwolił. - Amanda cię przeprosiła? - Dziewczyna pokiwała głową na tak.
- Zaraz, to ty ją o to prosiłeś?
- Tak. To niesprawiedliwe jak cię traktuje, mam nadzieję, że zrozumiała swój błąd. Nie powinna była..
- Dlaczego to robisz? - Nastolatka zaciekawiona usiadła tak by być na wprost piłkarza. Wokół nadal panowała ciemność ale przebijające się przez zasłony światło księżyca delikatnie oświetlało jego twarz.
- Bo wiem, że jest ci ciężko. Rozumiem, że dużo przeszłaś, a ja nie chcę być tylko kolejnym znienawidzonym przez ciebie kochankiem twojej matki.
- Dziękuję. - Szepnęła. - Gdzie ona jest ?
- Z tego co wiem, to omawia jakieś sprawy z zarządem.
- Przytulisz mnie?  - Zapytała nieśmiało i od razu poczuła, że blondyn ją przytula. - Brakuje mi taty. - Wyszeptała w jego koszulkę, gdy piłkarz delikatnie gładził jej plecy. W tym momencie pokój nagle rozjaśnił się światłem z korytarza. Nastolatka ujrzała w drzwiach gotującą się ze złości Amandę Casellę, zapewne wściekłą przez to co zastała. Siedemnastolatka szybko wyrwała się z objęć nic nierozumiejącego Marco, który gdy tylko się odwrócił poczuł na swym policzku mocne uderzenie. Teraz już wiedział co takiego się stało, Amanda wymierzyła mu siarczysty policzek, ponieważ źle odczytała zaistniałą sytuację.
- Źle to zrozumiałaś. - Tłumaczył Reus masując obolały policzek.
- Ach tak? Nie wydaję mi się. Wyszłam na chwilę, a wy już się migdalicie do siebie.
- No chyba oszalałaś, on jest twoim kochankiem, nie moim ! - Zdenerwowana Olivia wyszła z pokoju trzaskając drzwiami. Zapukała do pokoju, który zajmował Gabończyk i po chwili została wpuszczona.
Wściekła stanęła na środku pomieszczenia i zaczęła mu wszystko opowiadać z taką wściekłością, że piłkarz nic nie mógł zrozumieć.
- Ejj, powoli, jeszcze raz. - Uspokoił ją.
-  Przed chwilą na mnie wrzeszczała, później przepraszała, a teraz znów to samo. Nienawidzi mnie. Kłócimy się jest źle, pogodzimy jeszcze gorzej bo to wszystko dzięki Marco. - Gotowała się ze złości. Bezradnie usiadła na łóżku i wpatrywała się w ścianę.
- Olivia, ja nie wiem co ci powiedzieć. - Brunet również był bezradny. Nastolatka wstała i zaczęła krążyć po pokoju.
- Teraz jeszcze myśli, że odbijam jej Reusa. Uderzyła go jakby miała za co, a on chciał tylko pomóc. Teraz się kłócą, przeze mnie. - Wyszeptała, mimo zbierających się łez. Nie było jej ani trochę do śmiechu, a stojącemu na przeciw niej piłkarzowi widocznie wręcz przeciwnie. Zaczął się po prostu śmiać, czym wywołał u niej jeszcze gorszy płacz. Nic tu po niej. Postanowiła wyjść, lecz będąc już przy drzwiach usłyszała na plecami, kompletnie odmieniony, poważny głos Pierrea.
- Ty się zakochałaś... - Wyszeptał z nutą zdziwienia i trosk, szeroko otwierając oczy. Olivia się zatrzymała i wycierając łzy odwróciła się do piłkarza i przecząco pokręciła głową.
- Nie.. - Wyszeptała pełna smutku i niepewności.

Od autorki: Dopiero po skończeniu rozdziału dotarło do mnie, że oni raczej nie latają do Berlina samolotem ;d No ale cóż, nie mam nawet sił żeby to przerabiać. 
Uff. oddaję Wam więc kolejny rozdział i informuję, że to jedyny blog, na którym się dziś coś pojawia.
  
Jak myślicie, kto najbardziej namiesza w życiu Olivii?  Marco, Amanda, Pierre, a może ktoś jeszcze inny ;d?

12 komentarzy:

  1. Na początek, stwierdzam zgon bo nowy rozdział o Olivii. *-*
    Rozdział, jak zwykle świetny! Genialny, bo napisany przez świetną pisarkę! Uwielbiam Ciebie dziewczyno! Styl w jakim piszesz, po prostu powala mnie na kolana! <3
    Co do treści, rzecz jasna jestem w ręcz...zakochana w Olivii i Marco! <3 Są tacy słodcy, ale widać,że Reus jest omamiony przez tą idiotkę,Amandę. Chciałabym,aby związek między Marco a matką nastolatki się rozpadł! ooo tak! I żeby Olivia się przekonała do blondyna, bo tak jak mówił Pierre, to dobry mężczyzna! :) Super !!!
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! :)
    Pozdrawiam, Izaa ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. AAA ja wchodzę a tu nowy rozdział ale jestem happy.
    Rozdział jest mega i ja też chce że związek Marko z Amandą się skończyła
    Czy teraz rozdziały będą się pojawiać co tydzień?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę Ci odpowiedzieć na 100%, takie jest zamierzenie, ponieważ nie dodaję aktualnie rozdziałów na drugiego bloga, więc tak - jeśli będę miała wenę to rozdziały będą co tydzień :).

      Usuń
    2. no to życzę weny :)

      Usuń
  3. Zajebisty rozdział ! ;D
    Bardzo podoba mi się postawa Marco, co do Olivii ;)
    I mam nadzieję, że związek jej matki z Reus'em szybko się skończy ;D
    Hmmm , fajnie , że wprowadziłaś do tego opowiadanie Pierre ;D Zaciekawiła mnie jego osoba ;D
    Pisz szybko następny ;* !


    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś mi się wydaje, że matka namiesza!
    Nie no widać, że sie dziewczyna zakochała w naszym Marco no!
    I bardzo jestem very happy z tego powodu!
    Marco ma wiecej rozumu niż ta cała jej matka!
    Nie trawię jej!
    Pozdrawiam:**
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Że tak powiem : JAKIE TO JEST PIĘKNE!!!!!
    Jedno z najlepszych opowiadań na bloggerze!
    Mam nadzieję, że Reus w końcu zostawi tą Amandę, bo rzygamm tęczą normalnie!!!!!
    Weny życzę:**
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Też mi się wydaje, ze to MATKA namiesza, bo to taka straszna żmija!!!!!!!!!!!!
    Reus powinien ją kopnac, już nie powiem gdzie!!!
    Ulalalalaala Oli się zakochała ♥♥♥
    Buziaki\:**
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem.! :) Z wielkim opóźnieniem ale jestem.! I na samym początku chciałam bardzo, ale to bardzo przeprosić. Mam nadzieję, że się nie gniewasz? :> :D Po pierwsze, bardzo podoba mi się sposób w jaki piszesz, naprawdę potrafisz zainteresować czytelnika, swoimi genialnymi i bardzo kreatywnymi pomysłami. :) A to, przynajmniej dla mnie liczy się najbardziej, tuż obok stylu i języka jakim się pisze, ale i w tym przypadku u Ciebie nie można przyczepić się do niczego.! :D Po drugie bardzo, ale to bardzo ciekawy pomysł na historię i przyznam szczerze, że chyba pierwszy raz mam zaszczyt czytać taką właśnie fabułę opowiadania.! :) Po trzecie, to może przejdę do treści rozdziału, no więc kompletnie nie rozumiem czemu Amanda zareagowała w taki sposób, przecież przytulanie się jeszcze o niczym nie świadczy i chociażby dla mnie jest bardzo miły gest ze strony drugiej osoby, gdy ma się pewne wątpliwości.! :) Cóż widać, że Olivia ma ogromne wsparcie ze strony Pierrea i super, że może liczyć na niego w każdej sytuacji, jak na prawdziwego przyjaciela, który doradzi i wesprze w niedoli. Na temat zachowania matki Olivii wolałabym się jednak nie wypowiadać, bo od samego początku ta kobieta mi nie podchodziła, nie podchodzi i raczej nie będzie podchodzić, no chyba, że zmieni się i swoje karygodne zachowanie, to wtedy może nawet będę w stanie ją polubić.! :) No ale bynajmniej nie teraz... Mam nadzieję, że Reus w końcu przejrzy na oczy i zostanie odczarowany i w końcu zostawi Amandę... :) Myślę, że Olivia będzie w stanie zamącić, w dobrym tego słowa znaczeniu, mu w głowie i to ją wybierze piłkarz? :> Prawda? :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny, który mam nadzieję pojawi się już całkiem niedługo? : >
    Pozdrawiam.! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział, czekam na następny i zapraszam http://pomimowszystkokocham.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Fantastyczny rozdział ! Dodaj szybko kolejny !
    Polecam bloga przyjaciółki lifecanbemarvellous.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń